Resocjalizacja przez merdanie
Parę lat temu zabrałam podopiecznych placówki resocjalizacyjnej do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Pomogli mi zawieźć rzeczy, które uzbierałam dla psów. Przy okazji, poprosiłam jednego z pracowników schroniska o opowiedzenie nam o psach i ich historii życia. Chłopcy słuchali z uwagą i wyraźnym zatroskaniem. W końcu jeden z nich powiedział – „U mnie było podobnie jak u niego” i wskazał na psa, o którym dowiedzieliśmy się, że był bity. Któregoś razu nie zniósł kolejnych uderzeń i ugryzł. Wtedy został oddany do schroniska. „Ja też nie wytrzymałem” – dodał chłopiec – „wybuchłem i zacząłem być agresywny. No i tak jak ten pies – trafiłem w końcu za kratki. Rozumiem go i współczuję. Mam nadzieję, że znajdzie dobry dom”.
Kiedy ponad pięć lat temu rozpoczęłam swój wolontariat w Schronisku dla bezdomnych Zwierząt w Józefowie koło Legionowa wiedziałam, że włączanie w pomoc podopiecznych Ośrodka może przynieść dobre efekty. Oczekiwałam obustronnej wymiany ludzi i psów, w której będą mogli nawzajem wiele się od siebie nauczyć. Na szczęście się nie myliłam.
W schronisku można spotkać różne psy – i takie, które będą zabiegały o kontakt z człowiekiem, przyjazne i ufne; takie, których lęk schowa się za wystawionymi obronnie zębami; ale i takie, które uciekną do budy, aby uniknąć nawet ludzkiego wzroku. Chłopcy znają ich historie, uczą się rozpoznawać prezentowane sygnały i czytać z postawy ciała psów ich emocje i nastawienie. Uczą się też jak postępować wobec psów, żeby nie budzić w nich lęku. Wiedzą, jaki wpływ na zachowanie ma przemoc. To doskonała okazja do porozmawiania o skutkach agresji wobec innych w ogóle oraz do przeciwdziałania jej w przyszłości. To także znakomity pretekst do poznania siebie – w kontekście wyboru danego psa do opieki, ale także emocji jakie w nas budzi. A przede wszystkim – dla osób, które w przeszłości skrzywdziły zwierzę – idealna sytuacja do postawienia się w zupełnie innej roli – w roli opiekuna, który stara się pomóc psu w jego trudnej sytuacji życiowej – wyjść z nim na spacer, ocieplić budę na zimę, nalać wody do miski, pogłaskać, przekonać, że człowiek nie jest taki zły. Chłopcy śledzą losy swoich podopiecznych, troszczą się o ich przyszłość, organizują zbiórki we własnym zakresie, dopytują o kolejny wyjazd. Być może któregoś dnia, w swoim dorosłym życiu, wspomnienia schroniskowych psów sprawią, że ich decyzje i działania wobec zwierząt nie będą krzywdzące, ale mądre i przemyślane. Trzymamy za to kciuki!
Dodaj komentarz